piątek, 9 marca 2018

Trzech ojców chrzestnych (Hell's Heroes) - 1929r.


William Wyler to utytułowany przedstawiciel klasycznej epoki Hollywood. Twórca takich dzieł jak Ben Hur, Rzymskie wakacje czy Biały Kanion karierę filmową zaczynał jeszcze w epoce kina niemego. Kręcił filmy uniwersalne, ponadczasowe i ponadgatunkowe, charakteryzujące się wyrazistymi postaciami i rozmachem. Nie specjalizował się co prawda w westernach, ale zaczynał w epoce niemej, gdzie bez westernowych umiejętności żaden hollywoodzki filmowiec nie zdołałby się uchować. Podczas owocnej kariery kilkakrotnie zdarzało mu się do filmów kowbojskich wracać, a tym samym każda okazja do spotkania z wylerowskim westernem to gratka. Jego dźwiękowy debiut z 1929r. to właśnie western-dramat pt. Trzech ojców chrzestnych (Hell’s Heroes) – czyli adaptacja bestsellerowej powieści Petera B. Kyne’a z 1913r. pt. The Three Godfathers.
Nie była to bynajmniej pierwsza próba zekranizowania tekstu Kyne’a, bo jeszcze w epoce kina niemego w 1916r. powstał film Trzech ojców chrzestnych (The Three Godfathers) Edwarda LeSainta, w którym grał Harry Carey Senior. Ten sam aktor zagrał w pierwszym remaku z 1919r. w reżyserii Johna Forda, którego to filmu angielski tytuł znany jest jako Marked Men. Dla Forda okazała się to pozycja na tyle ważna, że w 1948r. podjął ją raz jeszcze, a w jednej z głównych ról obsadził swojego ulubieńca Johna Wayne’a. W międzyczasie powstały inne adaptacje, z których warto wymienić Three Godfathers z 1936r. w reżyserii naszego rodaka - Ryszarda Bolesławskiego.
         Trzech ojców chrzestnych to opowieść o czterech rabusiach, którzy napadają na bank w miasteczku New Jerusalem. W trakcie napadu zabijają kasjera. Z kolei podczas ucieczki jeden z bandytów ginie. Pozostali trzej uciekają na pustynię, gdzie gubią się w burzy piaskowej i tracą konie. Następnego dnia, po długiej pieszej wędrówce przez gorące pustkowie, trafiają na opuszczony wóz osadniczy, w którym znajdują umierającą ciężarną kobietę. Nieznajoma rodzi zdrowego chłopca. Czując, że lada moment odejdzie, wymusza na trójce nieznajomych przysięgę, że zaopiekują się dzieckiem i pomogą mu dotrzeć do ojca w New Jerusalem. Bandyci, mimo wątpliwości i sprzecznych interesów, ostatecznie składają przysięgę.
         Jest to jeden z tych filmów, które na długo zostają w pamięci z uwagi na dobrze rozpisane postaci – reprezentujące spektrum uniwersalnych charakterów. Podejmowane w trakcie fabuły decyzje to studium na temat moralności, odpowiedzialności i człowieczeństwa w ekstremalnych warunkach. Czy ścigani przez prawo bandyci: głodni, wyczerpani, zagubieni na surowej pustyni - są w stanie zaopiekować się noworodkiem? Czy zechcą mu pomóc, a jeśli tak, to dlaczego? Kosztem czego? Czy ma to jakikolwiek sens w obliczu nieuchronnej śmierci? Skojarzenia z pismem świętym (New Jeruzalem – Jeruzalem; trzech bohaterów – trzech króli; noworodek – dzieciątko Jezus itp.) też nie są przypadkowe. O tym wszystkim Wyler odpowiada z typową dla siebie błyskotliwością i zdolnością ujęcia kalejdoskopu ludzkich natręctw i dylematów w proste i zrozumiałe wzorce. Nie będę podsuwał więcej skojarzeń, żeby nie psuć nikomu zabawy z analizowania tego filmu – a niewątpliwie jest w jego przypadku o czym rozmawiać.
         Co tu dużo gadać – jest to świetna, sprawdzona historia, oparta na wyrazistym scenariuszu, który wielokrotnie wcześniej i później na warsztat brali znakomici reżyserzy. Historia solidnie zagrana i dobrze wyreżyserowana. Niestety jakość obrazu w wersji, którą oglądałem, pozostawia dużo do życzenia i liczę, że kiedyś uda mi się trafić na kopię wysokiej jakości, najlepiej jeszcze z rzetelnym tłumaczeniem. Bo jest to film, do którego chcę wracać.
Polecam.



2 komentarze:

Anonimowy pisze...

lubię zaglądać na twój blog, bo piszesz bardzo ciekawie i podrzucasz propozycje do obejrzenia o których ciężko coś natrafić w necie.

AndrzejB pisze...

Dzięki za komentarz - staram się pisać ciekawie, natomiast jeśli chodzi o same filmy to różnie z tym bywa. Czasem wyciągam starocia lub filmy totalnie zapomniane, a czasem mam ochotę odkrywać na nowo Amerykę ;)
Pozdrawiam.

Prześlij komentarz